I Bóg pokazał mi drzewo.


Ten post jest dla kogoś, kto prawdopodobnie miał pytanie do Boga odnośnie drzewa poznania dobra i zła i postawy pierwszych ludzi. Całkiem możliwe, że takie pytanie zadała Bogu niedawno młoda kobieta w niebieskim swetrze lub bluzce, lubiąca kolor niebieski. Prawdopodobnie ciemnoskóra z długimi, ciemnymi, prostymi włosami.

Dziś otrzymałam taki obraz.

Bóg pokazał mi drzewo, na którym były owoce dobre do jedzenia.  I trójkąt – wyraźnie odmierzoną powierzchnię, której jeden koniec był bardzo blisko drzewa. W trójkącie, w miejscu najdalej od drzewa była ludzka stopa skierowana w prawo – i druga, skierowana w lewo. Wiedziałam, że pierwsza z tych stóp należy do Adama, a druga –  do Ewy. Po układzie stóp widać było, że jedno z nich patrzy w prawo, a drugie w lewo – i tak było dobrze, tak miało być.

I nagle w środku drzewa pojawiły się dwa umięśnione ramiona, które zaczęły żonglować owocami z drzewa, jakby zachęcając do spróbowania (bo dają prawdziwą siłę?).
Cały ten zgiełk wokół drzewa zwraca uwagę ludzi – pierwsza stopa, która zwróciła w stronę drzewa należała do Adama ; ten jednak nadal stał w tym samym miejscu i patrzył.
Nie minęło dużo czasu, gdy stopa Ewy znalazła się tuż przy granicy trójkąta i ułamek sekundy później, wyszła poza chroniący trójkąt.  Od razu wpadła z te umięśnione, wystające z drzewa ramiona, które już jej nie wypuściły, a „przytuliły” niczym bluszcz.

I zobaczyłam widok z lotu ptaka – do chwili, gdy Ewa nie przekroczyła trójkąta, była zespolona z Adamem – pokazuje ich głowy oraz ramiona połączone ze sobą – te zaś tworzą niejako oko Boga = opatrzność Bożą, w której żyli od początku stworzenia.
Ewa, kierując swe kroki w stronę drzewa, wyszła jednocześnie spoza opatrzności Boga, przestała być częścią Jego oka! Zaczęła widzieć świat po swojemu.

Czy Ewa nie mogła szybko wrócić?

Nie. Znalazła się dokładnie w tym samym położeniu, co kartka papieru wpuszczona do niszczarki ; opuściła bezpieczny trójkąt, który do tej pory tworzyła z Adamem oraz Bogiem.



Dlaczego Bóg się nie „zlitował” nad nią?


Ewa wprowadziła chaos w porządek Boży. Bóg stwarzając nas i świat w określony sposób , jednocześnie dał nam znać, że pewne prawa są w nim niezmienne i że dzięki temu możemy czuć się bezpiecznie – na przykład nie obawiając się, że idąc ulicą nagle zaczniemy unosić się do góry, a zasadzając drzewo – że zacznie rosnąć koroną w dół. Człowiek miał budować mądrość według praw ustanowionych przez Boga i miał się czuć bezpiecznie w każdej sferze oraz z łatwością móc rozeznać stan rzeczy.
Idąc dalej: nie mogła powstać sytuacja, że człowiek nagle zacznie nazywać dobro złem i na odwrót – a właśnie poznał zło. Ewa musiała  udać się poza ogród, który kończył się tuż za feralnym drzewem, gdyż Bóg również nie miał zamiaru zmieniać nadrzędnego prawa – odebrać człowiekowi wolnej woli.

To koniec i jednocześnie początek. Ewa została przechwycona przez ramiona-bluszcz i musiała wyjść z drugiej strony drzewa – gdzie ziemia nie była już tak żyzna, a im dalej szła Ewa, tym ziemia stawała się coraz bardziej spękana. W końcu Ewa zaczęła grząźć, a potem tonąć – nie miała już kapoka, zdjęła go sądząc, że będzie jej wygodniej, że go nie potrzebuje, gdyż nie ma deszczu. Gdy weszła na głęboką wodę, zaczęła tonąć, nie mogła już z łatwością wrócić po kapok – on pozostał w obszarze trójkąta. Ale pojawił się Jezus – wyszedł poza trójkąt, mając ubrany kapok. Zdecydował się opuścić bezpieczny obszar i iść tam, gdzie ma do tego prawo tylko ktoś, kto ma ludzkie ciało – ciało, na które pasuje kapok. I On rzucił się na pomoc. Ewie, a potem mnie i Tobie.

Jeśli to było słowo dla Ciebie, daj znać w komentarzu pod postem lub na Fanpage’u.
Błogosławie Cię!

Rekomendowane artykuły

Dodaj komentarz