Nie wiesz jak się modlić? Medytuj

Bracie, Siostro w Jezusie – pisząc ten post, jestem prawie pewna, że jeśli kochasz Boga, chciałbyś, chciałabyś spędzać z Nim więcej czasu. Wartościowego czasu. Chciałbyś naprawdę doświadczyć tej biblijnej obietnicy o napełnieniu „wodą żywą” i zaspokojeniu wszystkich duchowych tęsknot. I sięgnąć po coś nowego, większego, co przybliży Cię do Ojca.

To wszystko jest czasami trudne – w dzisiejszej cywilizacji, która nie daje chwili wytchnienia, a stale chce zajmować nasze umysły, oczy, uszy czymś swoim.
Jednakże Duch Boży wychodzi nam naprzeciw i jest gotów zamknąć się z nami w przysłowiowej komórce i tam do nas mówić i milczeć z nami. A podczas Jego mówienia i naszego milczenia rodzi się dojrzałość.


Ten proces nazywa się szeroko pojętą modlitwą, bądź też…medytacją. Modlitwa kojarzy się nam z mnóstwem słów; obietnic skierowanych do Boga, gorących próśb, czasem dziękczynienia, a nawet rytuałów.

Medytacja zaś jest czymś odwrotnym – to całkowite usunięcie się w cień i danie miejsca Bogu. To zobaczenie Go na tym miejscu, na którym de facto jest – miejscu Króla. Pana całego jestestwa, zbawiciela, Ojca, nieprzeniknionego ducha… który chce, by o Nim rozmyślać (Psalm 105, 4-5) (Syracha 6, 37) (Psalm 143,5) (Psalm 77,12) (Psalm 63,7)

Z osobistego doświadczenia wiem, że Bóg pragnie do nas mówić, ale często nie może się przebić – bo za dużo jest nas, naszych spraw.
Tylko, jak to zrobić, by miało to sens?

Przyznam, że cierpię na tzw. Overthinking. Jeszcze leżąc w łóżku przed snem, układam w głowie zajęcia na następne dni, jednocześnie myśląc o urlopie, naprawach domowych, ogrodzie w tym szklarni i tym, co chcę robić następnego dnia. To nie ułatwia przebywania z Bogiem tete -a -tete.


I nadszedł taki moment, gdy zaczęłam szukać mojego Ojca – byłam Go tak spragniona, jak tylko można! Nie chciałam przeżywać ani jednego dnia więcej bez Jego świadomej obecności, intymnej bliskości.
Wtedy odkryłam medytację chrześcijańską – akurat trafiłam na kanał Pogłębiarka, na którym były jezuita, Daniel Wojda prowadzi medytacje online. Nie wiedziałam, czego się spodziewać – wiem jednak, że jeśli Jezuici to i Ignacy Loyola – chrześcijański mistrz zen ;- ) Zaryzykowałam.
I zostałam. To było coś, co było mi potrzebne. Mnie i mojemu duchowi.
Dlaczego?

Daniel Wojda prowadzi medytację opartą na Słowie Bożym – wbrew obawom, nie jest to forma kazania, nauczania. Za to fragment, jakaś scena z Pisma Św. , z Ewangelii  jest tu niejako pomocnikiem – pozwala nam „wskoczyć” w realia świata Jezusa niczym słuchowisko i…. tam pozostać. W Jego świecie.
Medytacja trwa około godziny, jednakże nazwałabym ją slow, w której jest całe mnóstwo przestrzeni dla człowieka i dla Boga. Dla tych dwoje.  Jest mało gadania prowadzącego, za to dużo otwierania ducha na Boga – On tu gra pierwsze skrzypce, Jego jest najwięcej.
To jest taki czas, w którym możesz skupić się całkowicie na Bogu i poznawać Go – możesz a nawet powinieneś poprosić Ducha Świętego, by otworzył Cię na Siebie, aby prowadził Cię jak chce.

Kolejnym kanałem, który jest bardzo pomocny gdy borykasz się na przykład z problemami ze zdrowiem, jest kanał Anny Saj. Polecam szczególnie medytację Boże uzdrowienie.


Czym się charakteryzuje medytacja chrześcijańska?


Rzekłabym, że skupieniem na Bogu zamiast na sobie lub nicości. A to uspokaja umysł, ja za każdym czasem czuję, jak moje mięśnie odprężają się – już samo rozmyślanie o moim Tacie mnie uspokaja, relaksuje i…. uszczęśliwia.
Wbrew pozorom, nie muszę skupiać się na czymś zewnętrznym; drzewie czy kamieniu – gdy wejdę w świat opisany w Biblii, odnajduję również oczyszczenie umysłu, wypełnienie go rzeczami dobrymi – a te nie obciążają. Często puszczam wodze wyobraźni, pamiętając, że „dla Boga nie ma niczego niemożliwego” (Łk 1,37) i wyobrażam sobie już życie wieczne z Nim, w Jego królestwie – i ten moment, gdy zaczniemy być ze sobą bez żadnych ograniczeń. Wyobrażam sobie Jego jako towarzysza we wszystkim, co budujące, piękne, szalone i ekscytujące.
Wspominam też przeszłość; to, jak Bóg dał mi się poznać, jak zaczęliśmy naszą wspólną przygodę, ile dobra dla mnie uczynił.

Bóg zawsze stawia nie tyle na pustkę, co na pełnię. Mamy być pełni ducha, pełni wiary, nadziei, miłości, przebaczenia, Mamy obfitować. Bóg nawet obiecuje, że mimo, iż teraz Go nie rozumiemy całkowicie, kiedyś Go w pełni poznamy, a o Jezusie, że mieszka w Nim pełnia boskości. (Kolosan 2:9).

Gdy wypełnimy całych siebie Nim, znajdziemy Jego pokój, Jego miejsce doskonałego odprężenia. Zwłaszcza, że Bóg nas zna i wie, czego potrzebuje każdy z nas.

Jeśli nie wiesz, jak się modlić, chciałbyś, chciałabyś spędzać czas ze swoim Tatą, postaw na medytację chrześcijańską.

Bóg jest uwielbiony wtedy, gdy myślę o nim więcej o Nim, niż o sobie.



Błogosławię Cię

Chcesz zostawić komentarz? Zachęcam TUTAJ

Rekomendowane artykuły